piątek, 14 listopada 2014

WALKOWER, WYBORY, POZNAŃ...




Wybory za dwa dni, i co robić? Profesor Krzysztof Podemski apeluje: „Nie oddawajmy Poznania walkowerem!” („Gazeta Wyborcza” w Poznaniu, 8 listopada 2014). Cyt.: „Nie poddawajmy się tylko samospełniającej prognozie, że nic się nie da zmienić. Bez odrobiny naiwnej wiary, nie można odnieść sukcesu. Czasami mury nieoczekiwanie padają. To zależy od każdego z nas”.

Lepiej późno niż wcale, bo taki apel ogłoszony miesiąc, a jeszcze lepiej dwa temu, mógł mieć wpływ na zachowania części inteligenckiego elektoratu, a teraz to już trochę musztarda po obiedzie. Ręcznik leży na ringu, przygwożdżony sondażami, które choć bardzo różne w wynikach (w jednym PO ma 38,4%, w drugim 26%..), pozwalają ogłosić, że nic się nie zmienia. Nie zmienia się również to, że znowu komitet(y) społeczny(e) kilka dni przed wyborami jest jakoby pod kreską. Ale jak będzie, to się dopiero okaże.

Samorząd miejski, również w Poznaniu był kilka razy poddawany walkowerem.

Walkower wielki
Wielkim walkowerem została poddana polska samorządność gminna i miejska w 2001 r., kiedy to złotousty obecnie w demokratycznych obietnicach SLD, wówczas rządzący, przeprowadził w Sejmie przepis o powszechnych wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, od 2002 r. Niemal wszystko co w samorządach przeklinamy od lat, co I Kongres Ruchów Miejskich zdiagnozował jako zjawiska w miastach powszechne, ma swoje praźródło w tym fakcie, wywracającym do góry nogami całą konstrukcję refomy samorządowej. O skutkach tego posunięcia tak mówi profesor Jerzy Stępień, prawnik-konstytucjonalista, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, jeden z twóców reformy samorządowej (obok Regulskiego i Kuleszy):
„Z trudem i rozgoryczeniem przychodzi mi postawić kropkę nad i, ogłaszając szokującą niektórych opinię, że w tej chwili nie możemy już mówić o samorządzie gminnym w ogóle. Zachodnioeuropejski standard cywilizacyjny fundamentu demokracji zamieniliśmy po prostu w samodzierżawie (w rozmowie Agaty Nowakowskiej pt. Samorząd nam się wykoślawił” w „Gazecie Wyborczej” z 12 listopada 2014).
Cytat oddaje istotę rzeczy – przewlekła wszechwładza wójtów, burmistrzów i prezydentów, poza kontrolą społeczną i rady gminy/miasta stała się polskim standardem. Mówią o tym nieubłagane statystyki, o czym niżej.

Średni walkower
Ten akurat ma charakter wyłącznie poznański, choć pewnie w innych dużych miastach rządzonych przez nieusuwalnym prezydentów z zawodu, mających takie sobie poparcie, jest podobnie. Chodzi mi o rytualne zawodzenia przed kolejnymi wyborami, że w Poznaniu nic się nie może zmienić, bo Ryszard Grobelny, prezydent odpowiedzialny inaczej, nie ma konkurencji. Pamiętam takie zawodzenia co najmniej od trzech kadencji, głównie w wykonaniu intelektualnych celebrytów z tutejszych uczelni, przepytywanych przez usłużnych dziennikarzy, nazwiska znane i zapisane. Tak oto utrwalała się samospełniająca się prognoza, przed którą ostrzega prof. Podemski.
Dziwne w tym jest, iż nikt z zawodzących (fałszywie, bo nienajgorzej im z Odpowiedzialnym inaczej) nie zapytał, dlaczego tak jest jak jest, a status i cenzus do tego rodzaju pytań ich predystynuje. Rzecz w tym, że Poznań wcale nie jest wyjątkiem, jak pisze Joanna Kusiak: Prawie 15 procent wójtów, burmistrzów i prezydentów miast zarządza swoim terenem nieprzerwanie od 1990 roku. Rekordzista, wójt z Czarnocina utrzymał stanowisko od 1974 roku. Jednocześnie aż 75 procent samorządowców jest u władzy od czasu pierwszych wyborów bezpośrednich w 2002 roku.” („Gazeta Wyborcza” 7 listopada 2014, „Samorząd, rezerwat dinozaurów”).
Jeśli „tak jest wszędzie”, albo prawie wszędzie, to nie ma co oszukiwać i ogłaszać co wybory, że to doskonałość Ryszarda Odpowiedzialnego (w opozycji do miałkości konkurentów) jest powodem, iż nie sposób, jak narazie, się go pozbyć, choćby nie wiadomo co wywinął między wyborami. Wymagałoby trochę mniej leniwej postawy i odrobiny odwagi od intelektualnych celebrytów poznańskich – zmierzenie się z inną możliwością: że na przykład system „samorządowy” jakoś tak zostal przez poprawki skrojony, żeby zmiana raz namaszczonego prezydenta, nie była realnie możliwa? Przecież tak jest prościej, jak za komuny – jedna owczarnia i jeden... wilk.

Walkower ostatni
To pogląd-gest nie do końca gdziekolwiek wyrażony wprost, ale szeroko obecny insynuacyjnie: temu wszystkiemu powyżej są winne ruchy miejskie, w szczególności My-Poznaniacy, z których wyłoniło się nowe ugrupowanie. Bo przecież gdyby tak się nie stało, gdyby My-Poznaniacy nie poszli swoimi drogami, obalilibyśmy w Poznaniu rządy Grobelnego z Odpowiedzialnymi i konkubiną Platfomą zw. Obywatelską w mig. Jednym machnięciem ręki.
Czyż nie? Czy taki ukryty, wredny, bo kuriozalnie nieprawdziwy a jednocześnie manipulacyjny przekaz nie płynie z tego ciągłego przywoływania zdarzenia sprzed niemal dwóch lat? Manipulacyjny, bo maskujący rzeczywiste mechanizmy rządzące samorządem miejskim pod rządami nieusuwalnego odpowiedzialnego Ryszarda i jego kolegów po fachu w całym kraju. Taki przekaz formułują ludzie inteligentni, wykształceni, „życzliwi” i zaangażowani oponenci obecnego układu władzy, nadając monstrualnie rozdęte znaczenie sytuacji przykrej, ale nie kluczowej dla szans na zmiany w Poznaniu. Być może robią tak, by uzyskać alibi dla własnego braku zapału do zaangażowania się do końca, wzięcia odpowiedzialności za miasto i np. wystartowania w wyborach? Zamiast tego można sobie pomarudzić, pogadać, miny porobić jak inżynier Mamoń...
To jest ostatni poznański walkower, dobrych, inteligentnych poznańskich ludzi. „To nie my, to oni, bo się rozeszli. Teraz to my już nic nie możemy, a oni są ch...”... A mogło być tak cudnie. A że nie mogło, bo to wszystko jest inaczej zrobione?....

*           *          *

Tak czy owak, wybory są za dwa dni. Jedyne co jest realnie do ugrania, i wcale nie było więcej cztery lata temu, to zrobić szczelinę w tym betonie, jakim jest układ władzy w Poznaniu. Żeby potem można było dalej wkuwać się, w głąb i kruszyć ten beton, kruszyć, kruszyć. Można ewentualnie używać metafory przyczółka, albo innej, wiadomo, o co chodzi.
Wciąż jest możliwość zrobienia tej szczeliny.
Ale idźcie na wybory i dajcie nam szansę, stwórzcie możliwość – nie popuścimy. Tak naprawdę to jest szansa dla nas i Was wszystkich, dla Poznania, szansa na krok w stronę jakiejś zmiany..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz