poniedziałek, 2 listopada 2015

CO NAM PO IV KONGRESIE RUCHÓW MIEJSKICH?



Jak sugeruje tytuł, bardziej tu chodzi o odcyfrowanie znaczenia i sensu IV KRM, niż szczegółową relację o tym jak było, co się działo itd. Czyli – co ten Kongres nam, ruchom miejskim, przyniósł?
Słowo „odcyfrowanie” nie jest tu przypadkowe. Faktyczny sens zdarzeń odsłania się często po upływie pewnego czasu, bywa, że z czasem ujawniają się różne, nawet sprzeczne sensy, dominujące w różnych okresach interpretowania zdarzenia. Teraz więc możemy właśnie „odcyfrowywać” – jeśli nie do końca zgadywać, to co najwyżej domniemywać, a przynajmniej subiektywnie wskazać, jak sami widzimy/ chcielibyśmy widzieć to, co istotnego oznacza IV KRM, co zaowocuje w przyszłości.

Kongresowe fakty w pigułce

Gorzów Wlkp. został wybrany jako miejsce IV KRM (po Poznaniu ’11, Łodzi ’12, Białymstoku ’13), bo jest to pierwsze miasto miasto w Polsce, w którym ruchy miejskie, za sprawą inicjatywy Ludzie dla Miasta, przejęły w wyniku wyborów miejskich 2014 r. władzę – w osobie prezydenta (Jacka Wójcickiego) i najsilniejszego klubu w radzie miasta. Po drugie – Gorzów jako miasto mniejsze niż dotychczasowi gospodarze KRM symbolizuje problemy miast średniej wielkości i małych, które powinniśmy dostrzegać.
Istotną nowością formuły IV KRM, obok otwartego jego charakteru, był szerszy niż poprzednio udział przedstawicieli władz publicznych – urzędników, prezydentów i wiceprezydentów miast, radnych, posłów i senatorów... Ale także zwykłych mieszkańców, nie zaangażowanych w ruchy miejskie.
Dwa dokonania IV KRM dotyczą samego Kongresu. Pierwsze to zaktualizowanie i rozszerzenie, w wyniku kilkutygodniowej wymiany opinii, Tez Miejskich, swoistej ideowo-programowej podstawy naszej tożsamości, mającej już swoją historię i społeczny odbiór – w postaci 15 Tez o Mieście KRM. Drugie to podjęta po długiej i niełatwej dyskusji decyzja o podstawowej formalizacji KRM w formie związku organizacji. I – splecionego z nim stowarzyszenia, które zapobiegnie wykluczeniu z udziału we współdecydowaniu w ramach KRM osób związanych z miejskimi inicjatywami nieformalnymi oraz aktywnych, ale niezrzeszonych.
Istotne dla szerszego odbioru IV KRM było otwarte spotkanie i dyskusja trzech nowych prezydentów miast, kojarzonych z ruchami miejskimi: Roberta Biedronia ze Słupska, Jacka Jaśkowiaka z Poznania i Jacka Wójcickiego z Gorzowa. Impreza zatytułowana Śniadanie prezydentów zgromadziła kilkaset osób i była treściowo pożywna. Podobnie Skaner wyborczy zaprogramowana publiczna dyskusja przedstawicieli niemal wszystkich komitetów wyborczych do parlamentu o wybranych problemach dla miast zasadniczych: mieszkaniach dostępnych, zamykaniu szkół i rewitalizacji miast. Podobnie duże znaczenie miała towarzysząca dyskusja na temat kultury w mieście, pod patronatem Narodowego Centrum Kultury, pt. Kultura samorządowa 25+  oraz wystawa Kultura zmiany.
Tylko z udziałem uczestników IV KRM odbywały się sesje okrągłostołowe i warsztaty tematyczne (patrz Program) oraz Laboratorium Miast – kilkadziesiąt prezentacji z całego kraju w dwóch równoległych cyklach, pokazujących dobre praktyki miejskie, konkretne doświadczenia i inicjatywy osób, grup, stowarzyszeń i instytucji. Bezcenne!

Pakiet uwag – na roboczo

Oczywistość, którą warto jednak stale powtarzać i przypominać: KRM jest naszą całkowicie oddolną, niezależną inicjatywą, za którą nikt ani nic nie „stoi” – ani partie polityczne, ani biznes, ani władza, ani biskupi, ani żadne inne lobby krajowe, lokalne albo globalne. Przyjmujemy chętnie darowizny wspomagające organizację tak dużej imprezy jak IV KRM, ale główne koszty uczestnictwa w Kongresie każdy ponosi sam, ewentualnie wspieramy solidarnie tych, dla których może to być problem finansowy. Ewentualne wsparcie dla KRM, darowizny, granty nie mają wpływu na podejmowane tematy, rozstrzygnięcia, działania. Tak było dotąd, jest i pozostanie.

IV Kongres w Gorzowie da się porównać pod względem skali z II KRM w Łodzi w 2012 r. – ponad 300 uczestników z 55 miast, reprezentujących ok. 150 organizacji i instytucji. Jednak jego organizacja to wyzwanie szczególne. Najpierw z powodu położenia Gorzowa z dala od centrum kraju, upośledzonego komunikacyjnie – dla wielu uczestników z dalszych części Polski dotarcie na czas wymagało sporej determinacji, a mimo to przybyliśmy bardzo licznie! Po drugie – gorzowski zespół organizacyjny to debiutant bez doświadczeń współdziałania z KRM, a mimo to poradził sobie z imprezą bardzo dobrze, za co należy się wielkie uznanie i podziękowanie, wielokrotnie juz wyrażane.

Prawdopodobnie intencjonalny wybór miejsca KRM z dala od centrum, obok trwającej kampanii wyborczej, przyczynił się do pewnego zignorowania imprezy przez media krajowe, w przeciwieństwie do mediów regionalnych i miejskich. Bardzo to pouczające – w naszym zcentralizowanym kraju nic co ważne, nie może wydarzyć się poza stolicą, chyba że w centrum którejś z metropolii.. Ale dzięki temu mieliśmy więcej spokoju. I mamy najlepszą chyba w historii KRM dokumentację filmową obrad.

Istotnym celem społecznym IV KRM było integrowanie środowisk Kongresu Ruchów Miejskich i Porozumienia Ruchów Miejskich (PRM), które tylko w niewielkim stopniu się pokrywają. PRM zostało zainicjowane późną wiosną 2014 r. jako robocza „koalicja” kilkunastu środowisk miejskich, wspierających się w skali kraju podczas samorządowej kampanii wyborczej, dość owocnej. Przedstawiciele niemal wszystkich z nich uczestniczyli w Kongresie i brali udział w obradach na tematy dla KRM najważniejsze i zadeklarowali kontuację. Wszystko wskazuje, że dalej pójdziemy razem, choć niekoniecznie we wszystkich sprawach, to zresztą niemożliwe i niepotrzebne.

Kongres gorzowski pierwszy raz tak naocznie pokazał, bez krygowania się i hipokryzji, polityczny charakter KRM, pozbawiony naiwności, w dobrym znaczeniu słowa „polityczny”. W wymiarze personalnym: w KRM brała udział niemała grupa uczestników niedawnej wyborczej kampanii samorządowej, niektórzy z nich współrządzą teraz swoimi miastami jako radni lub urzędnicy miejscy, do szczebla prezydenta miasta. Oraz mniejsza grupa działaczy kandydujących w obecnych wyborach parlamentarnych w kilku miastach. Wszystko to nie przeszkadzało w rzeczowej, merytorycznej debacie o sprawach miejskich, z udziałem przedstawicieli władz  – politycznej, bo świadomej znaczenia udziału we władzy, dotyczącej spraw publicznych, uwikłanych w rozmaite interesy partykularne, negocjowanie których jest istotą demokratycznej polityki. Uwikłanie KRM w politykę jest faktem, ale faktem jest też pewien nasz dystans do polityki. Pozwala on zachować kontrolę nad tym, co politycznie czynimy, czyli to my wykorzystujemy politykę, a nie ona nas.

Nowe sformułowanie Tez Miejskich, a może jeszcze bardziej decyzja o podstawowej formalizacji KRM powinny, wraz z tymi jakościami o których mowa wyżej, zapoczątkować przełom w działalności Kongresu, który ujawni się, o ile się ujawni, już na następnym zjeździe. Skok jakościowy jakiego można/warto/należy się spodziewać w związku z samoorganizacją i formalizacją, to wzrost skuteczności działania KRM. I na zewnątrz, jeśli chodzi o lobbying wobec władz państwowych. I do wewnątrz – w wymiarze wzajemnego wsparcia i informacji. Nie jest to oczywiście w żaden sposób przesądzone, zależy od naszej zdolności porozumienia się w celu wypracowania i wdrożenia optymalnych dla KRM rozwiązań instytucjonalnych. Sytuacja jest intrygująca, kreowanie KRM ma charakter precedensowy, bo nie mamy gotowej „formy”, wzorca który moglibyśmy skopiować. Ale to raczej dobrze, niech Kongres kształtuje się mocą naszych decyzji, adekwatnie do pojawiających się wyzwań i potrzeb. W tym kontekście swobodne pomysły przekształcenia KRM w partię albo związek wyznaniowy są egzotyczne.

Wielkie wrażenie robi skoncentrowana na Kongresie energia społecznego działania (w Polsce raczej deficytowa), pasji i zapału połączonych z kompetencją, emanująca ze 100-200 przybyłych na Kongres liderów lokalnych organizacji i społeczności. To są wszystko świetni ludzie, doborowe towarzystwo, do którego przynależeć jest powodem do dumy. Nie chodzi mi tu o liryczne klimaty, ale poważne stwierdzenie, że reprezentujemy bardzo znaczący  potencjał polityczno-społeczny, mogący odegrać w przyszłości dużą rolę, który udało nam się skupić i którego nie wolno zmarnować. Jesteśmy za niego odpowiedzialni, za utrzymanie i rozwój.

Jedną z naszych istotnych wartości, które były widoczne w Gorzowie, jest pluralizm, wewnętrzne zróżnicowanie (w dających się „skonsumować” granicach) – polityczne, światopoglądowe, ideologiczne, będące naszym zasobem, bogactwem. Jego utrzymanie jest dotąd możliwe dzięki pewnej wewnętrznej autodyscyplinie, związanej ze zgodą na minimum samoograniczenia dla wspólnego działania, współpracy. Nie jest to częste, więc tym bardziej cenne i wymagające zachowania.

Wewnętrzne zróżnicowanie, odmienności, które się wzajemnie równoważą (np. wielo-partyjni, bezpartyjni i antypartyjni) odpowiada zrównoważonej intuicyjnej strategii rozwoju KRM, nie wolnej od potknięć, ale trwającej już piąty rok. Taki wzrost, pozwalający zachować tożsamość Kongresu w warunkach znacznych napięć polityczno-społecznych w otoczeniu, trzeba kontynuować. Jego intencją powinno być budowanie (przez rośnięcie) siły społecznej, i politycznej (w rozumieniu wspólnego „miastopoglądu”, a nie jakiejś perspektywy partyjnej), zdolnej coraz bardziej skutecznie zawalczyć o nasze miasta.

Pierwszy krok wykonamy tworząc minimum instytucjonalnych podstaw KRM i jest to zadanie najbliższe. Wszystko co najlepsze przed nami..

Tekst opublikowany wczoraj przez ZIELONE WIADOMOŚCI