wtorek, 23 października 2018

GÓRĄ POZNAŃ czy ANTY-PiS? Wybory miejskie(?) 2018



Tytuł po części podkradłem z Facebooka Jackowi Polewskiemu, wybacz, ale trafnie dylemat ująłeś.


Teza podstawowa jest dość banalna: wzmożenie antyPiSowskie w narodzie poznańskim, ale i szerzej – u obywateli innych, dużych miast – zdeterminowało wynik wyborów lokalnych. Nie były to wybory „miejskie” tylko głównie między-partyjne, pod szyldem ojczyźnianym albo narodowym. Stało się to, czego obawiałem się ogłaszając mój start w wyborach – w centrum uwagi elektoratu ostatecznie znalazł się konflikt plemienny PO.N contra PiS. Problemy naszego miasta stanowiły po prostu wehikuł, który niósł „wojenne” emocje i przekazy. Obóz anty-PiS, czyli koalicja PO.N znokautował przeciwników (21 mandatów w radzie miasta na 34 i prezydent Jaśkowiak wygrywający w pierwszej turze). Jedni z drugimi czyli PO.N-PiS – przejechali walcem mniejszych pretendentów do władzy, wwalcowując ich w niebyt (w Poznaniu zaorany z kretesem został komitet grobelistów J.Pucka z samym Ryszardem G., Kukizy’15 oraz mini-komitet W.Bratkowskiego) albo powodując efektowną porażkę bez skutku śmiertelnego (Lewica).

Ruchom miejskim w Poznaniu (Koalicja PdM) udało się nie tylko przetrwać w radzie miasta, ale zwiększyć ten udział o 100% (mamy 2 mandaty: Dorota Bonk-Hammermester i Paweł Sowa ), i poparcie o 8 tys. głosów, do 19,5 tysiąca. Liczyliśmy jednak na trochę więcej, stąd intensywna ale umiarkowana radość z sukcesu. Zwłaszcza, że niestety zabrakło w radzie Tomka Wierzbickiego, który sam uzyskał najlepszy wynik w Koalicji, ale trochę głosów zabrakło mu w okręgu. Obok KO nasza Koalicja to jedyny podmiot wyborczy w Poznaniu, który zdecydowanie poprawił swój wynik z poprzednich wyborów.

Dostaliśmy trochę mniejsze poparcie niż liczyliśmy, bo wyraźnie rozminęliśmy się w strategicznej diagnozie przedwyborczej z nastawieniem wielu wyborców. Postawiliśmy na apartyjny charakter naszego komitetu, dystansujący się od wojny plemiennej PO.N z PiS. Zakładaliśmy, że ludzie mają dosyć agresji, pogardy i wkurwu jaki ten przewlekły konflikt polityczny niesie i chcą rzeczowej debaty o pozytywnych propozycjach dla miasta. Okazało się trochę inaczej. Lęk przed władzą PiS w mieście, w tle groźba Polexitu, sponiewieranie Sądu Najwyższego, itd.  zmotywowały ludzi do głosowania przede wszystkim ANTY-PiS. Sprawy miasta okazały się nie tak istotne. Nasz rzeczowy, konkretny przekaz przekonał co prawda dużo większą liczbę wyborców niż poprzednio (o ok. 70%), ale to nie starczyło na jeszcze więcej mandatów niż dwa, zwłaszcza przy wyraźnie wyższej frekwencji. Po prostu – dla wielu ludzi zablokowanie PiSu okazało się priorytetem, stąd żywiołowe głosowanie hurtem na KO. I trudno tak bardzo ludziom się dziwić.

Nie miało żadnego znaczenie dzielenie włosa na czworo – co J.Jaśkowiak, mógł a czego nie chciał zrobić, co wyczyniało PO w społecznie istotnych sprawach, kto został a kto nie został rozliczony za ostatnią kadencję itd. JJ ze swoją drużyną wygrał plebiscyt w cuglach jako OJCIEC OPATRZNOŚCIOWY naszego miasta. Przekaz z prawa (ale i z lewa, zwalcowanego następnie przez KO…) o „głosie zmarnowanym”, który skonsumuje PiS, miał dużo większe znaczenie i oddziaływanie na decyzje. Ludność poznańska słusznie była nieufna wobec sondaży dających przewagę JJ nad T.Zyskiem. Co te sondaże są warte okazało się dobitnie w wieczór wyborczy, kiedy otrzymaliśmy 4,5 raza gorszy wynik niż faktycznie osiągnięty, no i wcześniejsze... Plus propaganda dominujących demo-liberalnych mediów, ustawiających przekaz o wyborach pod zwycięstwo anty-PiSu, niekiedy na granicy dziennikarskiej rzetelności.

Prezydent Jaśkowiak przyznał, iż zaproponował naszym liderom przejście do KO, całej grupie. Teraz z kolei niektórzy uważają, że trzeba skasować ruchy miejskie i wstąpić do partii, bo tylko one „coś mogą”. Tyle, że nasza wspólna tożsamość nie buduje się na nienawistnej polaryzacji politycznej, na konflikcie, tylko na Miastopoglądzie, który nas łączy ponad różnicami ideolo-światopoglądowymi. Zatem Miastopogląd też mamy zaorać i przyłączyć się do zimnej wojny plemiennej…!!! Wybraliśmy inaczej i wyszliśmy na tym całkiem dobrze, choć nie aż tak dobrze, jak byśmy chcieli. A „wspólny” start z lewicą (zjednoczoną…) okazał się niemożliwy, mimo kilku podejść z naszej strony – z powodu różnic programowych oraz obfitego hejtu na nas, lewicowo-odgórnego i -oddolnego.

Ruchy miejskie mają w Poznaniu dobrą przyszłość. Koalicja PdM zjednoczonych ruchów miejskich to w coraz większym stopniu nowa generacja znakomitych dwudziesto-, trzydziesto- i czterdziestolatków – o wielkich kompetencjach, ofiarności oraz umiejętności współdziałania i wysokich standardach współpracy. No nie wyobrażam sobie, żebyśmy teraz mogli/chcieli odpuścić…!! Wszystko co najważniejsze, najdonioślejsze przed nami!

Co dalej? Każde zwycięstwo niesie w sobie zapowiedź/ zarodek/ projekt przyszłej klęski. Na skutek powszechnych postaw anty-PiS Poznań w trybie demokratycznej decyzji ludności znalazł się pod niepodzielnymi rządami monopartyjnej władzy. Może ona robić co zechce, nie potrzebuje koalicji, consensusu ani kompromisów. To nie jest nic szczególnie nowego dla naszego miasta, a sytuacja zewnętrzna (zagrożenie PiSowe) temu sprzyja. Ale też wybitnie sprzyja alienacji tej władzy, arogancji, nepotyzmowi, zadbaniu o interesy kolegów obok, albo bardziej a nawet zamiast „dobra miasta”. Tak to działa. Pełna władza to pełna odpowiedzialność. I potencjalnie pełna deprawacja.

PS. Doceniam niektóre konkretne posunięcia PiS (dwukadencyjność, możliwość ograniczenia sprzedaży alkoholu przez samorządy, 500+, limit podpisów pod inicjatywą uchwałodawczą – 500, itd.), wiele innych potępiam, ale PiS reprezentuje zdecydowanie przeciwny mojemu światopogląd polityczny, bogoojczyźniany, autorytarny i centralistyczny konserwatyzm sarmacki. Brrrrrrrrrrr…

2 komentarze:

  1. Ciekawe czy wraz z rugowaniem PiS z polityki w Wielkopolsce pójdzie zrzekanie się przez szacowny elektorat PO+N świadczeń typu 500+, 300+? Założę się, że nie. A powinno. Wiem, wiem... to takie katolskie, że coś wypada, lub nie wypada. Piranie po prostu żrą jak dają. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. NIe no litości... co ma piernik do wiatraka?

    OdpowiedzUsuń