Poczuliśmy siłę, kiedy
okazało się, że zdecydowaliśmy o zupełnie innym wyniku wyborów niż ten, który
od dawna miał być przesądzony, co ogłosili z dużym wyprzedzeniem wszyscy medialni
święci. Bo przecież znowu miało nie być godnego konkurenta dla Ryszarda G.
Jak zawsze, bo jakoby nigdy go nie było.
Wynik wyborów prezydenckich ustaliło pospolite ruszenie progresywnych
poznaniaków. Nie tylko wyborcy
PO, bo ich jest za mało. Także ogromna większość elektoratu lewicy i ruchów
miejskich (80% poparła JJ), do tego ćwierć wyborców szefa PiS, którzy nie
posłuchali ani jego ani kłamczuszka Gowina z jednym Jurkiem. Oraz 12% wyborców
samego eksprezydenta! Na drugą turę poszli też licznie ci, którzy w ogóle w
Iszej nie wzięli udziału, było to (szacunki) 15% ogółu głosujących 30 listopada
br.. Wybrał Jacka zmobilizowany żywioł poznaniaków, być może w dużej części zmobilizowanych przez
internet, poza jakimikolwiek strukturami organizacyjnymi, którzy w końcu
uwierzyli, że od nich coś ważnego i wspólnego zależy! I którzy poczuli, że
jesteśmy u siebie, bo miasto jest nasze. Ono nie należy do PO, ani PiSu, nie do
SLD albo arcyGądeckiego. I już nie do Grobelnego z jego urzędem miasta.
„Czyim” więc prezydentem jest Jacek Jaśkowiak?
Pytanie pada w kontekście doniesień o niezbyt jawnych, co zrozumiale, targach/sporach
o to, kto może, albo nie może (musi, powinien...), być najbliższym i najwyższym
rangą współpracownikiem nowego prezydenta. Istotą starcia nie tyle są osoby kandydatów,
co kwestia KTO MA O TYM DECYDOWAĆ OSTATECZNIE? Ściśle – czy mają decydować wyższe szarże Platformy Obywatelskiej, której
J.Jaśkowiak jest członkiem i był kandydatem w wyborach, czy sam prezydent-elekt? W doniesieniach przywoływane są całkiem
świeże wypowiedzi liderów PO w Poznaniu, deklarujących wybrańcowi poznaniaków pełną
swobodę w doborze współpracowników – obecnie wycofywane. To jest tak naprawdę pytanie,
kto ma rządzić Poznaniem: Jacek
Jaśkowiak w imieniu poznaniaków, którzy go wybrali czy Platforma Obywatelska w
imieniu jej władz? Rozstrzygnięcie tego pytania może być oczywiście mniej
lub bardziej antagonistyczne lub koncyliacyjne, sporo wskazuje, że jednak idzie
w stronę konfrontacji.
Być może kluczowej kwestii –
kto ma decydować o strategicznych „stołkach” – nie miałoby prawa być, gdyby PO samodzielnie wygrała te wybory,
gdyby w czasie kampanii jej prominentni liderzy
wyskakiwali z każdej lodówki z ulotkami J.Jaśkowiaka, a z telewizora z
agitacyjną gadką o każdej porze dnia i nocy, a wróble nie ćwierkałyby, że
kandydat w dużej części sfinansował sobie
kampanię sam. Tymczasem bez wręcz nieprawdopodobnej, oddolnej mobilizacji
elektoratu „zewnętrznego” względem PO tego zwycięstwa by nie było. A twarze
liderów PO w kampanii Jaśkowiaka były na tyle rzadkością, że część swobodnej
opinii międzyludzkiej i internetowej uważa, że PO wcale nie chciała by JJ
wygrał, przeciwnie – wolała trwać z Rychem G., bo ma w ręce całkiem niezłe karty w
ramach starego rozdania. Ale dla Jacka to może dobrze, że nie było ich widać...
O kasie w towarzystwie się nie mówi, ale co ludzie gadają, to nasze.
Z obliczeń na podstawie
szacunkowych danych wynika, że na Jacka Jaśkowiaka w II turze zagłosowało 40-44 tys. wyborców jego wszystkich rywali do
stolca prezydenckiego z I tury, z R.Grobelnym włącznie. W tym ponad 30 tys. wyborców lewicy i ruchów miejskich
– ok. 21 tys. lewica i 10 tys. ruchy miejskie (w sumie JJ otrzymał w II turze
ponad 86 tys. głosów). A ponadto zagłosowało na niego 8-10 tys. innych wyborców, którzy nie poparli go w Iszej turze
(wtedy otrzymał nieco ponad 34 tys. głosów). Czyli Jacek został wybrany w
mniejszej części głosami wyborców PO, w większej – całej reszty. Co dla
wyborców drugiego wyboru (albo pierwszego dopiero w II turze) warunkowało
poparcie J.Jaśkowiaka? Na pewno nie było to zamiłowanie do Platformy
Obywatelskiej! Chociaż moim zdaniem dla szerokich rzesz poznaniaków
przełknięcie kandydata „nie swojej” formacji, czyli PO, było łatwiejsze niż
byłoby to w przypadku SLD (gdyby do II tury wszedł Tomasz Lewandowski) – bo to
„komuchy”, a zwłaszcza PiS (gdyby w II turze był Tadeusz Dziuba), bo Kaczor,
Smoleńsk, i ogólnie wiadomo jakie klimaty itd.
W Poznaniu został zawarty szczególny
kontrakt polityczny!
On uczynił możliwym taki a
nie inny przebieg II tury wyborów prezydenckich, a w efekcie zwycięski wynik. „Kontrakt”
nie był spisany, ani nawet nazwany. „Stronami” byli/są: Jacek Jaśkowiak –
kandydat, a teraz prezydent/elekt, władze PO lokalno-regionalne z uchem w stronę
Warszawy (to zrozumiałe, nie kpię) oraz my, wyborcy nie-platformerscy, zorganizowani
i nie, którzy te wybory wygraliśmy. Być może Ojcowie i Matki Platformy Obywatelskiej
tego nie rozumieją. Bo trzeba mieć nadzieję, że go nie olewają po prostu na samym
początku konsumpcji „kontraktu”.
Kontrakt jest mniej więcej
taki: poparliśmy Waszego (Platformy Obywatelskiej) kandydata nie dlatego że jest Wasz, ale mimo tego, że
jest Wasz, bo nam się podoba, a przynajmniej o wiele, wiele, wiele mniej
nam się nie podoba niż upadły R.Grobelny. Jemu udzieliliśmy kredytu zaufania
dotyczącego celów, treści i formy prezydentury. Wam, Ojcom i Matkom Platformy udzieliliśmy
kredytu zaufania, że nie będziecie próbowali nam odebrać tego zwycięstwa,
robiąc z niego Waszą partyjną sprawę. Bo jest to przecież nasze wspólne zwycięstwo! Jacek Jaśkowiak
ma być prezydentem wszystkich poznaniaków, dzięki temu, że ci dobrzy poznaniacy
na niego zagłosowali widząc w nim nadzieję dla Poznania, a nie dlatego że jest
z PO. Ta przynależność to okoliczność towarzysząca, dla wielu z nas obciążająca, ale czego się
nie robi dla Poznania!
W mieście naszym powstała atmosfera NOWEGO
OTWARCIA – dzięki bardzo zdecydowanemu i „czystemu” zwycięstwu Jacka Jaśkowiaka. Dobrze byłoby, żeby próby upartyjnienia go przez ręczne
sterowanie nie doprowadziły do spieprzenia tej szansy dla Poznania
przez Ojców i Matki PO. Bo wtedy my, mieszkańcy, czyli elektorat, się wkurzymy.
W ostatnią niedzielę było widać, co potrafimy zrobić razem. Następna taka
okoliczność to wybory parlamentarne, kampania wyborcza rusza po Nowym Roku,
miejcie to na uwadze...
Można na wyimkach z
wypowiedzi miejskiego pospólstwa internetowego pokazać, jak
elektorat już się wścieka
(„Gazeta Wyborcza” w
Poznaniu, forum internetowe pod tekstem S.Lipońskiego i P.Żytnickiego „Prezydent
zdecyduje, kto będzie wiceprezydentem, czy też musi słuchac rad?” z 2.12.’14):
gauge:
Platforma niech sobie tak nie przypisuje tego sukcesu i poskromi apetyty:
głosowaliśmy przeciwko Grobelnemu, nie za Platformą. Panie Prezydencie
Jaśkowiak, proszę kierować się własnym rozsądkiem i doświadczeniem. Im szybciej
pańscy koledzy klubowi się dowiedzą, że jest Pan silną osobowością, tym lepiej.
W przeciwnym razie stanie się Pan partyjną marionetką,
widziane z ryczki:
"Zawdzięcza sukces platformie" – kiepski żart lub świadectwo
całkowitego oderwania od rzeczywistości. Wystawili gościa jak mięso armatnie, a
tymczasem dlatego, że nie kojarzył się z aparatczykiem PO i na fali niezgody na
Grobelnego niespodziewanie wygrał
ezo-mir:
Sprawa jest prosta. To Jaśkowiak dostał ponad 80 tysięcy głosów. To on
będzie rządził miastem. To on będzie odpowiedzialny za to jak to miasto będzie
wyglądało. To on będzie walczył o reelekcję za 4 lata. Zresztą, gdyby PO
wystawiła Kaczmarka, Grupińskiego, czy Ganowicza to nie wygraliby oni tych
wyborów.
Japiota:
Widzę że PO w Poznaniu nie rozumie sytuacji i chyba sama jest zaskoczona
wynikiem wyborów. Ludzie głosowali przede wszystkim przeciwko Grobelnemu
uosabiającego sposób funkcjonowania miasta na bazie zblatowanych miejskich
"elyt"... (...) Jeżeli PO uzna że chodziło tylko o zdobycie łupów a
nie dobro miasta i aglomeracji a nowy prezydent podda się temu dyktatowi -
gwarantuję że nie przetrwa nawet kadencji - ludzie się obudzili i nie zawahają
się przed referendum. A wtedy popłynie PO razem z Jaśkowiakiem i wahadło
wychyli się w drugą stronę.
klawo-egon-jak-cholera:
I bardzo dobrze, że Prezydent Jaśkowiak chce na jednego ze swoich zastępców Tomasza Lewandowskiego. Pokazuje to tylko jedno, otwarcie na mieszkańców a nie skupianie się na politycznej połajance, którą PO próbuje w Poznaniu tworzyć.
I bardzo dobrze, że Prezydent Jaśkowiak chce na jednego ze swoich zastępców Tomasza Lewandowskiego. Pokazuje to tylko jedno, otwarcie na mieszkańców a nie skupianie się na politycznej połajance, którą PO próbuje w Poznaniu tworzyć.
artur-borubar:
O ile popieram Jaśkowiaka i na niego głosowałem, o tyle poznańska PO jest
sitwą niczym nie różniąca się od obozu Grobelnego.
Slawczan:
Panie Kaczmarek nikt na Pana NIE GŁOSOWAŁ. Prezydent Jaśkowiak otrzymał
DEMOKRATYCZNY mandat do RZĄDZENIA miastem. (...) Jaśkowiaka wystawiliście tylko
dlatego, że nie wierzyliście, że dacie radę przedrzeć się przez Grobelnego do
koryta. NIe sądzę by ktoś kto głosował na Jaśkowiaka kierował się miłością do
PO.
Itede, itepe, itede... razy kilkadziesiąt
Post scriptum:
Przywoływane, domniemane
problemy poznańskiej PO z warszawską centralą w związku z kształtowaniem
podwalin poznańskiej prezydentury to cząstkowy dowód na poparcie tezy, że rola
partii politycznych w demokracji miejskiej powinna zostać ograniczona.
Sprawa jest oczywista. Wielokrotnie podkreślano,że nowy prezydent nie może być osaczony monopolem v-ce prezydentów z PO. Cały czas padała kandydatura Tomasza Lewandowskiego,świetnego fachowca,znającego sprawy miasta Poznania perfekcyjnie.Przyjęcie na v-ce prezydenta Tomasza Lewandowskiego to również spełnienie oczekiwań wyborców na zrównoważone,zgodne z oczekiwaniami mieszkańcow,sprawiedliwe rządy.To Obywatele Poznania a nie władze PO wybrały pana Jaśkowiaka na prezydenta. Czekamy i żądamy spełnienia przedwyborczych obietnic!!!
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Poznaniacy głosowali najpierw przeciwko Rychowi, ale potem na Jaśkowiaka, a nie na PO. Próba zawłaszczenia tego zwycięstwa przez PO skończy się bardzo źle dla niej samej.
OdpowiedzUsuńWygrana rowerzysty Jaśkowiaka, to tylko i wyłącznie zasługa negatywnej kampanii wobec prezydenta Grobelnego. Grobelny trochę zasłużył na tą przegraną, ale jak się okazuje, to Jaśkowiak nie dorasta mu do pięt.
OdpowiedzUsuńJaśkowiak nie jest niezależny, jak był Grobelny. Jaśkowiak z jednej strony jest niewolnikiem PO, która za niego podejmuje decyzje personalne, a z drugiej strony niewolnikiem niereprezentatywnych grup interesów zwanych ruchami miejskimi, które lobbują przeciwko rozwojowi miasta. W rezultacie Poznań jeszcze rozpędem kończy duże inwestycje rozpoczęte przez ekipę Grobelnego, ale zaraz po tym zaczyna się stagnacja, bo przez najbliższe 4 lata oprócz niebezpiecznego i niepotrzebnego przejścia dla pieszych na Moście Dworcowym Jaśkowiak zrobi bardzo niewiele. Drugiej kadencji Jaśkowiaka nie będzie. Za trzy lata widzę albo wielki come back Grobelnego, albo PO wystawi innego kandydata, a Jaśkowiaka straci poparcie PO.
Druga sprawa, to tzw. ruchy miejskie, to inicjatywy radykalne, które początkowo zyskały sympatię części Poznaniaków, ale szybko tą sympatię tracą, gdy dochodzi do konkretów. Tak więc porażka rządów Jaśkowiaka będzie utożsamiana z porażką ruchów miejskich.