GŁOS WIELKOPOLSKI, 26 marca 2014 r.
Opinia
Ponad tydzień temu „Głos...” opublikował całokolumnową, poważną i
przynoszącą zdecydowane opinie rozmowę z radnym Wojciechem Kręglewskim o nadchodzących
wyborach prezydenta i rady miasta Poznania. W poprzedniej kadencji był on szefem
klubu radnych PO i Komisji Polityki Przestrzennej.
Platforma Obywatelska uchodzi w Poznaniu za dobro ogólnospołeczne, stąd jej
problemy z samą sobą mają prawo obchodzić szerszą publiczność. Wywiad traktuje głównie
o potrzebie dysponowania przez PO własnym kandydatem na prezydenta Poznania oraz
o niemocy Platformy w tym zakresie – w odniesieniu do „mocy” Ryszarda
Grobelnego. Po drodze obrywa się partyjnej opozycji, krytycznej wobec
przewlekłych rządów PO i R.Grobelnego w Poznaniu, ocenianej jako pozbawiona potencjału
wyborczego.
Dostaje też pstryczka opozycja obywatelska, ruchy miejskie, których W.Kręglewski
jest „naturalnym” współrodzicem, do spółki z Ryszardem Grobelnym i Krzysztofem
Cesarem, byłym dyrektorem Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. Zbiorowe poczęcie nowych
ruchów miejskich w Poznaniu odbywało się in
vivo na posiedzeniach Komisji Polityki Przestrzennej podczas debaty nad
studium przestrzennym, między marcem 2007 a styczniem 2008 roku. Konsekwentny
opór tych trzech panów przed uwzględnieniem którychkolwiek z setek społecznych
uwag do projektu nowego studium skonsolidował różne środowiska mieszkańców, czego
wynikiem było Porozumienie Społeczne My-Poznaniacy. A dalej wiadomo... Trzeba jednak
oddać W. Kręglewskiemu, że prowadząc Komisję, przestrzegał zwykle demokratycznych
standardów i nie zamykał nam ust na posiedzeniach.
Obok wzajemnej krytyki, ważniejsza jest debata nad naszym miastem – jakie
ma być i dla kogo. I tu jest zasadnicza różnica zdań pomiędzy PO i R.Grobelnym
z przybocznymi, a opozycją obywatelską oraz, w jakimś stopniu, opozycją partyjną.
Radny Kręglewski powołuje się na poparcie poznaniaków dla tego, co PO i prezydent
robią od dawna z naszym miastem – skoro wygrywają wybory, to jako jedyni mają
mandat wyrażania woli poznaniaków. Ujawnia tym samym pewną lekkomyślność ocen –
dla rozpoznania społecznego POPARCIA na rzecz przedwyborczych analiz, nie
wystarczy przywoływać przeszłą wygraną, ale trzeba zobaczyć, JAK ona została
osiągnięta. I co działo się dalej...
Ryszard Grobelny jest prezydentem silnym „personalnie”, ale słabym politycznie,
jeśli rozumieć przez to społeczne poparcie. To pierwsze bierze się z samospełniającej
prognozy/diagnozy, lansowanej ciągle od lat, że RG nie ma konkurenta. Więc go nie
ma i ludzie nie idą na wybory, bo nie wierzą w żadną zmianę. R.Grobelny przy
24% frekwencji wygrywa więc drugą turę wyborów 66% większością, co oznacza, że przyszło
go poprzeć 16% procent poznaniaków. Na tle prezydentów miast, którzy wygrywają
w pierwszej turze z wynikiem 70-88% to jest II liga. Z kolei przewaga drużyny
prezydenta i PO nad opozycją w wyborach rady miasta to 55% do 45%. Nie jest to przewaga
miażdżąca, ale wystarczyła, aby otrzymać dwie trzecie mandatów. Prawdziwa większość
(62% uprawnionych) na te wybory nie poszła, choć na krajowe wybory prezydenckie
w lipcu 2010 udało się 64% uprawnionych. O czym świadczą te odwrócone
proporcje? Czy dla demokraty, nawet partyjnego jak W.Kręglewski, nie jest to
żaden dylemat...?
Tak czy owak, wyraźna, ale niezbyt wielka przewaga drużyny R.Grobelnego i
PO w ostatnich wyborach do rady miasta to nie jest znacząca ani trwała
dominacja, i może ulec zmianie bez wielkiej rewolucji, wystarczą nieduże
przesunięcia głosów, albo trochę większa frekwencja.
Rozmowa z W.Kręglewskim przynosi przede wszystkim jednoznaczne, ale kolejne
potwierdzenie, że PO i Grobelny bez ślubu są programowo jednym ciałem, co
zresztą wiadomo, ale dobrze przeczytać czarno na białym stwierdzenie
wiarygodnego źródła – dzięki! Opozycja powinna wyciągnąć z tego definitywne
wnioski, bez oglądania się na rytualne gry i zabawy między PO i prezydentem, o
podłożu mocno i często personalnym.
Wizja miasta PO & Grobelny jest stale realizowana, mimo zmienionych
szyldów i zawołań, oraz oporu społecznego albo materii. III rama utrwala się w
planach, i choć nigdy nie powstanie w założonej postaci, już pochłonęła kilkadziesiąt
milionów. I jak inne pomysły inwestycyjne „pod samochody”, odbywa się to pod
szyldem transportu zrównoważonego i rozwoju komunikacji publicznej. Opór „materii”
przejawia tu Unia Europejska, nie tylko „lewacy” (oszołomy, ekolodzy, cykliści...).
Kolejne tereny zieleni idą pod inwestycje deweloperskie, choć pełno pustych
mieszkań, ceny ich spadają, presja inwestorów osłabła, a ludność opuszcza Poznań
na potęgę w różnych kierunkach. Hipermarketów zabijających centrum, i siebie
nawzajem, wciąż przybywa, a kolejne w planach. Za to miejskich szkół ubywa, bo
to tylko koszt jest przecież... Zadłużenie miasta rośnie, podobnie jak
nierozwiązane problemy mieszkańców, itd., itp.
Nie chcemy takiego Poznania, może cała opozycja powinna postawić sobie pytanie,
czy go chce?
Czy opozycję, partyjną i społeczną nadal popiera tylko duża mniejszość poznaniaków?
Lech Mergler
Stow. Prawo do Miasta
(i Kongres Ruchów Miejskich )
Post scriptum
Tekst ten powstał, zanim stało się jasne, że w wyniku gier i zabaw towarzyskich
w kotłujących się wnętrznościach PO, to europoseł Filip Kaczmarek, szef
poznańskiej Platformy będzie jej kandydatem na prezydenta miasta naszego Poznania.
Nic to jednak nie zmienia w powyższym.
Warto jednak mocniej zadać pytanie, czy opozycja nie mogłaby/nie powinna/nie
warto by – aby przymierzyła się do publicznego zdefiniowania miastopoglądu,
przynajmniej w podstawowych zarysach, który różni opozycję, partyjną i
społeczną, od pakietu pomysłów, jakimi R.Grobelny i PO karmią to nasze miasto
od lat? Nie chodzi o stołki przecież (strasznie niskie są), tylko żeby coś
zmienić na lepsze w mieście naszym, a to trzeba raczej wspólnie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz